niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 6: Schody w życiu



   Następnego dnia podczas śniadania bliźniaczki pogodziły się. Przez wiele lat ich zdania były odmienne i było małe prawdopodobieństwo na zmianę. Przez wiele lat próbowały nie poruszać tego tematu, co nie było wcale taką prostą sprawą. Zarówno jedna jak i druga cierpiała. Było źle jak nie było przy nich ojca, a jeszcze gorzej jak przy nich był. Teraz jednak zostały same. Nikt się nimi nie opiekował i trzeba było przyznać, że brakowało im dorosłej osoby, takiej czuwającej duszy, która powiedziałaby co zrobić, a czego robić nie należy.
   Ale żeby od razu ojciec!, myślała oburzona Lila.
   Dodatkowo nieustannie dręczyły ją pytania bez odpowiedzi. Czy ich matka jeszcze żyje i w jakim jest stanie? Nie można było dodzwonić się do szpitala. Linia ciągle była zajęta.
To wszystko składało się na jeden wielki kryzys.
   Odkąd pojawiła się tajemnicza postać nic się nie udaje, myślała. Życie cały czas pod górkę. Okropna sprawa. Odkąd… Odkąd pamiętam nie było łatwo. Tajemnicza postać przecież nie ma z tym nic wspólnego. Na głowie mnóstwo problemów nie do rozwiązania i nikogo kto mógłby pomóc.
   Tak było zawsze. Zawsze, gdy działo się źle nikogo przy niej nie było.
   Przepełniła ją złość i nienawiść do świata.
   Stanęła w progu kuchni i spojrzała na siostrę jedzącą w ciszy śniadanie. Uspokoiła się znacznie, a na jej twarzy uformował się niepewny uśmiech.
   Przynajmniej ona z ich dwóch nie zasługiwała na takie życie. Jej na początku zapowiadało się znacznie lepiej. Robiła wszystko co w jej mocy by pomóc mamie, a życie ani jednej ani drugiej nie oszczędzało.
   -Lila, musimy tam pojechać. – wydusiła z siebie Euralia, wbijając wzrok w siostrę.
   -Wiesz, że chce tego tak samo jak ty. Gdyby to było takie proste, ale… – pochmurniała momentalnie.
   -Ja już nie mogę dłużej czekać… - jęknęła Era.
   -Tan facet, – podjęła dręczący ją temat – on może być dosłownie wszędzie. Wychodzenie, zostawianie willi na jego pastwę to szaleństwo! Po wczorajszym już po części wiemy do czego jest zdolny.
   -A co my możemy zrobić? Jeśli nas zaatakuje to i tak po nas. Zadzwońmy na policję. – zdecydowała z trwogą w głosie Euralia. – Powiedzmy im to wszystko.
   -Nie. Po pierwsze, uznają nas za idiotki robiące sobie żarty. A po drugie, mam lepszy pomysł.– odparła stanowczo Lila. – Pójdziesz do szpitala po południu, wtedy kiedy jest najwięcej ludzi w mieście. Będziesz tam bezpieczna, a ja zostanę i popilnuję domu. On i tak chce mnie, a nie ciebie.
   -To szaleństwo! – oburzyła się. – Jesteś nienormalna! Po co się tak narażać!
   -Szaleństwo to mnie ogarnie jak nie będę nic wiedzieć o stanie mamy. – stwierdziła. – Dam sobie radę.
   -Znasz go? – zapytała wprost Euralia sprawdzając swoje obawy.
   -Nie mam pojęcia kim jest ani czego ode mnie chce, ale na pewno tego łatwo nie dostanie. – odparła z determinacją w głosie, choć tak naprawdę w głębi była bardzo przestraszona i nie miała pojęcia co robić. Jedyną rzeczą, której była pewna to, że musi zapewnić Euralii bezpieczeństwo i chronić dom, który był ich całym majątkiem i na którego tak długo czekały.
   Euralia po długiej dyskusji w końcu przystała na pomysł siostry, ale jej mina wyraźnie pokazywała co dzieje się w jej głowie i z jakimi przekonaniami się zmagała.
   Do południa było jeszcze kilka godzin dlatego postanowiły, że należy zejść do piwnicy i dowiedzieć się co jest na końcu schodów. Miały nadzieję, że jest tam coś związanego z tajemniczą postacią. Majątek ukryty głęboko pod ziemią? Raczej mało prawdopodobne, ale kto zabronił snuć przypuszczenia.
   Gdy były już na miejscu Lila otworzyła właz i zaczęła schodzić po stromych schodach.
   Euralia została na górze.
   Na klatce było ciemno i chłodno. Rytmiczne oddechy odbijały się od ścian, tworząc chór jakby tuż za nią schodziła grupa osób. Ciągle upewniała się, że na klatce nie ma nikogo oprócz niej, co w sumie nie było takie pewne, bo przecież nic nie było widać.
   Serce biło coraz mocniej. Jej ciało zanurzało się w mroku i chłodzie. Otwór na górze stawał się coraz mniejszy, a w nim świeciły małe oczy Euralii. Nic poza tym. Żadnego punktu zaczepienia.
   Serce waliło jak bęben. Chłodna woda na stopniach rozpryskiwała się pod jej japonkami i ochlapywała jej nogi.
   Coraz niżej i niżej. Jej ręka napotkała z boku szorstką ścianę.
   Nagle, gdzieś w dole, malutkie światło. Jakby ktoś zapalił lampkę.
   Przyspieszyła.
   -Szybciej!, powtarzała w myślach. No szybciej!
   Jej nogi latały na wszystkie strony, oblepiając się błotem, które jeszcze niedawno było czystą wodą. Oprała się o ściany z dwóch stron. Na szczęście klatka była wąska.
   Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o poręczy!, zezłościła się.
   Nagle… brak stopnia? Nie, to jedna noga obsunęła się z betonowej podpory i dziewczyna upadła.
   Kant schodów wbił jej się w kręgosłup. Okropny ból. Ręka przecięta wczoraj po zetknięciu z twardą podłogą zaczęła piec niemiłosiernie.
   Wyrwało jej się małe bluźnierstwo, kiedy dotknęła ręką bolącego miejsca na plecach.
   Dała radę podnieść się. Jej nogi stały się niepewne i zaczęły drżeć. Powoli schodziła coraz niżej. Światło stawało się coraz mocniejsze. W końcu dotarła na sam dół. Blask oślepił ją. Zasłoniła oczy dłonią. Przygarbiona i ślepa posuwała się po omacku przed siebie. Poczuła między palcami gorący piasek. Zaczęła powoli odsuwać rękę. Woda. Obraz stawał się coraz wyraźniejszy. W końcu doszła do siebie. Stała na niewielkiej plaży ogrodzonej z dwóch stron ostrymi skałami. Przed sobą miała morze, a za sobą wysoki skalny klif. Znajdowała się pod urwiskiem. Zawsze chciała tu dotrzeć.
   -Era! – krzyknęła w górę, stojąc na samym dole.
   -Co? – usłyszała odpowiedź z góry.
   -Chodź tu szybko! – krzyczała Lila. – Tu jest wspaniale!
   -Idę! – odebrała i wróciła na plażę.
   Zdjęła klapki i zaczęła brodzić w wodzie. Chwilę potem na plaży znalazła się również Euralia.
   -To niemożliwe!- wykrzyknęła gdy odzyskała wzrok z szerokim uśmiechem na twarzy.
   -Niemożliwe? Wszystko jest możliwe! – wykrzyknęła Lila śmiejąc się.- Idealna pogoda na kąpiel. Tylko ten kręgosłup.
   -Pogoda tak, ale sytuacja nie wiem. – powiedziała smutniejąc Era. – Mama jest w szpitalu, a ty zamierzasz się tu w najlepsze bawić? Kręgosłup? Jaki kręgosłup?
   -Oj, czy ty mogłabyś choć na chwilę przestać marudzić! Przewróciłam się schodząc tutaj. Już przechodzi.
   Położyła się na pisku.
   Euralia uciekła na górę.
   -Era przecież! – zawołała za nią. – Trzymajmy się planu i wszystko będzie O.K.
   Cudownie!, myślała. Zero stresu! Zero problemów! Mogłabym zaszyć się tutaj na cały dzień.
   Ciepły piasek rozgrzał jej bolące miejsce na plecach. Ból ustał, ale siniec niewątpliwie już się pojawił.
   Podniosła się powoli. Poszła na górę. Tym razem była aż przesadnie ostrożna.
   Gdy była już w swoim pokoju, skoczyła do łazienki. Zaczęła się przebierać w kostium. W lustrze zauważyła piękną pozostałość po upadku. Nie przejęła się tym zbytnio. Dotknęła kilka razy sine miejsce.
   -Au! – jej twarz wykrzywił grymas. – Zawsze mogło być gorzej. – pocieszyła się.
   Potem chwyciła jeszcze z pokoju torebkę, ręcznik i miała wychodzić, ale do pokoju wpadła Euralia.
   -Nie obchodzi mnie, co ty zrobisz, ale ja jadę do mamy.- burknęła Era rozczarowana zachowaniem siostry.
   -Ciekawe czym jedziesz? Może twój chłopak po ciebie podjedzie na swoim motorze? A może pojedziesz sobie na nogach? Wiesz, że jak ktoś się o nas dowie to wylądujemy w domu dziecka? – zaczęła się denerwować.
   -Kacper nie przyjedzie! Sama pojadę na swoim skuterze. – burknęła Era chwytając torebkę. – Twoim zdaniem lepiej jest siedzieć tutaj i bawić się w najlepsze? – łza spłynęła jej po policzku i wyszła.
   -Euralia, ja wszystko rozumiem, ale to jeszcze nie czas. – zerknęła nerwowo na zegarek. Dochodziła 14.
   -Dobrze już czas. – poprawiła się.
   Euralia stanęła w progu i wyglądała na bardziej spokojną.
   -Jedź, tylko uważaj na siebie i nie daj się sprowokować na dom dziecka. – zaczęła. – Jak zobaczysz tego drania to uciekaj ile sił. Wierzę w ciebie. – uśmiechnęła się na koniec.
   Euralia na swoje piętnaste urodziny dostała skuter, a Lila kilka książek. Nigdy nie była kochana przez rodziców tak jak jej siostra. Zastanawiała się nawet czasami, czy może nie została adoptowana, albo podmieniona w szpitalu, ale to przekraczało jej największe wyobrażenia. Dlatego zawsze było jej ciężej. Zwyrodniałe dziecko. Niekochana córka. Odmieniec.
   -Ty też bądź ostrożna. – wydusiła Euralia i wysłała jej całusa po czym wybiegła z domu.
   Lila po kilku minutach zbiegła na dół do piwnicy, a potem na plażę. Rozłożyła ręcznik i zaczęła powoli wchodzić do wody. Była chłodna, ale nie lodowata. Rana na dłoni zaczęła szczypać po zetknięciu ze słoną wodą, ale jej temperatura złagodziła po chwili cały ból. Na każdej głębokości była niezwykle przejrzysta, błękitna. Na dnie osadził się przyjemny w dotyku piasek. Nie było w nim żadnych skał nawet najmniejszego kamyczka. Zaczęła unosić się na wodzie. Nie umiała pływać na powierzchni wody, ale za to uwielbiała nurkować i wychodziło jej to dość dobrze. Zanurkowała. Czuła się fantastycznie. Rozkosz zaczęła przepełniać jej ciało kawałek po kawałku. Woda była orzeźwiająca i cudowna. Dziewczyna od czasu do czasu mijała jakieś małe rybki, które w popłochu chowały się wśród wodorostów, pięknych i kolorowych. Była zafascynowana tym barwnym pejzażem natury. Wtem zauważyła pod wodą piękne muszle. Podpłynęła bliżej i zaczęła je zbierać. Wyławiała jedną po drugiej. Nagle spostrzegła, że niedaleko jest coś zakopane w piasku. Ciekawość wzięła górę. Wypuściła wszystkie muszle i wynurzyła się, by nabrać powietrza. Zniknęła znowu pod wodą. Zaczęła kopać. Gdy jakaś metalowa rączka zaczęła wystawać znad piasku. Zapierając się o dno pociągnęła z całej siły jej zdobycz. Była to niewielka ciemna, zardzewiała szkatułka. Dziewczyna wysunęła się szybko z wody i ściskając pod pachą pudełko wytarła je ręcznikiem. Wystarczyło, że lekko pociągnęła za wieczko, by skrzynka otworzyła się. W środku znajdowało się lekko wilgotne, czerwone zawiniątko. Lila wyjęła je i zaczęła odwijać. Serce biło coraz mocniej. Przełknęła ze strachem ślinę. Czyżby właśnie odkryła ten sekret, o który cały czas się zachodzi? Po chwili ujrzała na czerwonym materiale posrebrzaną figurkę syreny. Była ona tej samej wielkości i została wykonana z taką samą precyzją, co posiadana przez nią figurka psa.
   To nie możliwe!, myślała., Co to może oznaczać?
   Schowała z powrotem figurkę do pudełeczka. Zabrała wszystko z plaży i dotarła na górę. Biegła do pokoju. Po drodze zawiesiła ręcznik na poręczy tarasu przed domem. Zamknęła wszystkie drzwi. Gdy znalazła się przy swoim łóżku rzuciła beztrosko wszystkie rzeczy na pościel i pobiegła do łazienki. Szybko wzięła prysznic, przebrała się w ubrania codzienne i wróciła do pokoju. Usiadła na łóżku i wzięła głęboki wdech. Była zestresowana, a w głowie pałętało jej się mnóstwo pytań. Postawiła szkatułkę na udach. Otworzyła ją ponownie i pogładziła ręką figurkę.
   Wyjęła spod łóżka blaszane pudełko. Spojrzała na znajdującą się w niej figurkę psa i łańcuszek. Zacisnęła dłonie na kolanach. To wszystko przez te emocje. Wrzuciła do blaszanego pudełka figurkę syreny i schowała oba pudełka pod łóżko. Zbiegła na dół. Musiała się czegoś napić. Nalała szklankę zimnej wody i usiadła przy stole. Powoli schodziły z niej emocje. Ile zabawiła na dole? Pół godziny? Spojrzała na tarczę zegara, którego wskazówki pokazywały 16.
   Niemożliwe, pomyślała.
   Rozejrzała się pospiesznie z trwogą. Nie miała pojęcia, że przez tyle czasu była nieobecna. Co jeśli wtedy ktoś był w domu? Na szczęście na pierwszy rzut oka wszystko leżało na swoim miejscu, więc nie było podstaw do obaw. Zaczęła się uspokajać, gdy usłyszała walenie do drzwi. Podsunęła się do nich po cichu i przykleiła do ściany, próbując usłyszeć jakikolwiek dźwięk mówiący kto stoi na zewnątrz.
   -Lila otwórz to ja! – usłyszała głos Eurali i jednocześnie przekręciła klucze.
   - Nie uwierzysz co znalazłam. – zaczęła Lila, ale natychmiast ugryzła się w język i zaczęła czuć nieswojo.
   Euralia była niewyobrażalnie przerażona i blada.
   Udzieliło jej się to. Obawy i niepokój opanował jej wnętrze. Spoważniała, przełykając nerwowo ślinę, próbowała nie pokazywać na zewnątrz swojego zdenerwowania.
   -Mama jest w złym stanie! – wydusiła Euralia. – Postanowiłam, że zawiadomię tatę.
   -Wolne żarty! – wybuchła Lila. – Chyba nie chcesz psuć mu wakacji, które spędza na pewno ze swoją kochanką, gdzieś na Karaibach, albo Bóg wie gdzie. – przerwała, gdy dotarło do niej pierwsze wypowiedziane przez siostrę zdanie. – Co znaczy ,,w złym stanie’’?
   -Nie obchodzi mnie gdzie jest nasz ojciec! Jesteśmy jego córkami i zostałyśmy bez opieki. – warknęła Era. – Mama miała zawał i jest nieprzytomna. Wystarczy ten fakt, by wypchnąć z ciebie tą beztroskę? – przeszyła ją wzrokiem i zaczęła powoli zmierzać do stołu. - Jej stan jest poważny, a lekarze nie wiedzą co będzie dalej. W każdym razie, nie mają ochoty na rozmowę z osobami niepełnoletnimi, więc nie zdradzą nam więcej szczegółów. Jestem kłębkiem nerwów Lila i nie mogę na ciebie patrzeć, gdy w ogóle się tym nie przejmujesz. Jak możesz? – opadła bezsilnie na krzesło.
   -Przestań! Rozumiem, że się martwisz. To nie jest takie proste. Ja… - zabrakło jej słów, więc potrzebowała chwili do namysłu. – Ja po prostu gram, rozumiesz? – poczuła na sobie niepokojący, niedowierzający wzrok siostry. – Tak, gram, bo nie mogę oddać się emocjom. Ktoś musi wziąć to wszystko w garść. Musimy dalej żyć, nie? Nie możemy raptem zadzwonić do ojca i powiedzieć mu… – przerwała na chwilę. – No właśnie, co mu powiemy? ,,Hej, tato to my twoje córki, pamiętasz jeszcze o nas? Mama jest w szpitalu i nie obchodzi nas gdzie jesteś, ale musisz się nami zająć. ‘’ Tak? Tak chcesz mu powiedzieć? – przekomarzała się.- Już nie pamiętasz jak nas bił? Nie, oczywiście ty mu zawsze wybaczałaś. Nie pamiętasz już dlaczego stracił prawa rodzicielskie? Nie pamiętasz? Naprawdę?
   -Przestań! – krzyknęła Euralia z łzami w oczach. – Ty zawsze robiłaś z niego potwora!
   - Bo był potworem! – oburzyła się Lila.
   Euralia rzuciła się do biegu i pomknęła po schodach na górę.
   - Nie pamiętasz? – zadała sobie pytanie Lila i sama odpowiedziała. – Pamiętam miałam tylko siedem lat, a pamiętam wszystko: jak nas bił, jak bił mamę, jak musiałyśmy uciekać przed nim, jak handlował prochami, jak nas więził i dostał za to wszystko tylko te cholerne trzy lata. Wyszedł z więzienia dwa lata temu i pewnie nas szuka. Szuka, ale nie znajdzie.- rozpłakała się siadając na krześle przy stole. – Nie znajdzie! – krzyknęła i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.


---------------------------------------------
Co mogę powiedzieć? 
Mogę podziękować za to, że czytacie mojego bloga. Dziękuję, że mi pomagacie. Proszą o dalszą współpracę :)
Co do tego rozdziału, odtwarzałam sobie to kilka razy w głowie. Za każdym razem zwracałam uwagę na to co czuje moja bohaterka i co robi. Przykładałam do tego na prawdę dużą wagę, abyście mogli poczuć to tak samo jak ja i zobaczyć to co ja widzę. :)

10 komentarzy:

  1. O mój Matko. No brak słów. Szfak. Sama chciałabym mieć taką plaże w domu. No cóż...
    Fajne, to trza przyznać. :3 Twoje starania widać tu bardzo dobrze, więc nie smęć pychola, bo jest OKOK! -3-
    Mnie się podobaaaaoooo, może tylko kilka przecinków zjadłaś. Ale naprawdę spoczko. :>
    Trzy razy tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu ty. Mam w Tobie oddaną czytelniczkę. O matko jak się cieszę o.o
      Serio chciałam jak najlepiej przedstawić to co mam w głowie. Cieszę się, że Ci się podoba. :)

      Usuń
  2. Wow, to było świetne, po prostu świetne! Nareszcie były opisy i emocje, których do tej pory mi brakowało. Teraz aura tajemnicy jest jeszcze bardziej widoczna. Super rozdział, naprawdę mi się podoba. Widać, że nad nim pracowałaś i to się opłaciło. Trzymaj tak dalej, jesteś na dobrej drodze, Czekam na następny. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jee! Podołałam! Wreszcie się udało! Dziękuję :)

      Usuń
  3. Nadrobiłam wszystko :)
    Ten rozdział zdecydowanie chyba najlepszy ze wszystkich, które napisałaś do tej pory :)
    Robi się coraz ciekawiej. Nie lubię Lili, naprawdę jej nie lubię, jest taka dziwna, hah. ;p
    Życzę Ci dużo weny, czekam na następny rozdział i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. Mam nadzieję, że z czasem polubisz moją bohaterkę.
      Dziękuję, że tutaj się zjawiłaś.
      Zyskałam nową czytelniczkę.
      Cieszę się, że ci się podoba :)

      Usuń
    2. Ojj, nie chciałam sprawić przykrości :c
      Nie przepadam za Lilą, najbardziej przez to, że nie chciała się dowiedzieć co z jej mamą ;p O wiele bardziej lubię Euralię, tak wgl. to fajne ma imię :)
      Nie ma za co :)

      Usuń
    3. Myślałam właśnie, że mniej lubi się Euralię. Ktoś kiedyś powiedział, że Euralia jest rozwrzeszczana i marudna. Ale to jest kwestia gustu, a o gustach się nie decyduje :)

      Usuń
  4. Hej :) Czytam twojego bloga już od jakiegoś czasu i chyba o tym wiesz ,bo komentuje rozdziały.Ten rozdział jest według mnie najlepszy. Muzyka którą masz teraz na blogu pasowała mi do czytania tego rozdziału.Końcówka rozdziału mega dobra.Tyle emocji w opisach było.
    Mam nadzieję,że i ty zaglądniesz na mojego bloga i zaczniesz go regularnie czytac i zostawiac swoje opinie.Byłoby mi miło gdybyś zaglądneła do mnie i pozostawiła po sobie ślad.Zapraszam więc na swoje opowiadanie http://otherviki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się znaleźć czas dla twojego bloga. Ostatnio ciągle mi go brakuje.
      Dziękuję za taki miły komentarz.
      Swoją drogą dodałam teraz sporo piosenek do listy. Mam nadzieję, że się spodobają. Chcę utrzymać taki spokojny klimat :)

      Usuń

Proszę wszystkich czytelników (bo mam nadzieję, że jacyś są) o komentowanie. Dajcie mi znać co poprawić Dajcie sygnał, że jesteście. Każdy komentarz daje mi motywację do dalszego działania. Dzięki wam nie zniechęcam się. Dziękuję, że jesteście :)